Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kamil z Poznania. Mam przejechane 57397.83 kilometrów w tym 7224.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.49 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kamilzeswaja.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z przyczepką

Dystans całkowity:1398.72 km (w terenie 108.00 km; 7.72%)
Czas w ruchu:88:24
Średnia prędkość:15.82 km/h
Maksymalna prędkość:41.63 km/h
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:34.97 km i 2h 12m
Więcej statystyk
  • DST 62.94km
  • Czas 03:20
  • VAVG 18.88km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolej na rower. Sławocin - Otyń

Sobota, 9 maja 2020 · dodano: 09.05.2020 | Komentarze 6

Kolej na rower, czyli ścieżka rowerowa przez powiat nowosolski. Trasa jest zbudowana na nasypie kolejowym dawnej kolei parowej i składa się z dwóch odcinków: Sławocin - Otyń (30 km) i Nowa Sól - Stypułów (18 km). Łącznikiem pomiędzy tymi odcinkami są DDRki w Nowej Soli, więc lepiej sobie podzielić to na dwie części.
Dzisiaj zaliczyliśmy ten dłuższy odcinek w te i z powrotem. Przygodę rozpoczęliśmy w Kolsku, czyli drugiej miejscowości przez którą biegnie trasa, od granicy województwa wielkopolskiego. Dlaczego nie od początku trasy - o tym później. Ścieżka jest bardzo podobna do tej którą zaliczyliśmy dwa tygodnie temu, czyli Oborniki - Stobnica. Pogoda dzisiaj dopisywała, więc ludzi było sporo. Szoszoni, ludzie z dziećmi, rolkowcy, sakwiarze, MTBowcy - ogólnie wszyscy co jeżdżą na rowerach. Z przyczepką prócz nas była jeszcze jedna rodzinka, plus jeden gościu z psem w przyczepce.
Do Otynia jechało się przyjemnie, średnią prędkość mieliśmy nawet powyżej 20 km/h, wracając trochę wiatr przeszkadzał więc średnia spadła.






Wyremontowany i oświetlony most w Stanach robi wrażenie.



W Otyniu prócz Rynku, chciałem też zobaczyć ruiny zamku, ale nie znalazłem drogi, którą mógłbym dojechać z przyczepką, więc temat odpuściłem.


Na moście w Stanach zatrzymaliśmy w obie strony, była to główna atrakcja dzisiejszego dnia. Most wybudowany został w 1908 roku, zniszczony w trakcie wojny i odbudowany w 1955 roku. W wyniku powodzi w 1997 roku naruszona została konstrukcja mostu, zniszczone zostały nasypy kolejowe w sąsiedniej wsi i zakończono kurowanie pociągów na linii Wolsztyn - Żagań. Był to to najdłuższy żelazny most kolejowy w Europie na rzece.
















Z przyczepką żeby zmieścić się między barierkami musiałem hamować praktycznie do zera. Po otwarciu trasy był problem z ludźmi wjeżdżającymi na ścieżkę skuterami czy quadami, więc są potrzebne.






Odcinek Kolsko - Sławocin to ślepa droga kończąca się na granicy województw. Dodatkowo jest tam postawiony płot przeciwko rozprzestrzenianiu się ASF. Lecz chciałem mieć poniższe ujęcie i synowi pokazać, że na trasie którą pokonaliśmy były kiedyś tory. Najpierw młodego przerzuciłem przez ogrodzenie, a potem sam je pokonałem. Znalazłem w internecie, że na widocznych na zdjęciu podkładach była tabliczka z napisem "Granica PKP PLK", ale ją ktoś zagibał. Ten odcinek nie jest chyba zbyt popularny, bo po drodze spotkaliśmy tylko pięcioro rowerzystów.


Wracając zatrzymaliśmy się w Wolsztynie przy parowozowni, tak żeby podtrzymać klimat dzisiejszej wyprawy.




Wycieczka udana. Zabrałem ze sobą kamerkę, więc w najbliższym czasie powstanie też krótki film o tym miejscu. W planach mam kolejne tego typu trasy z przyczepką. Może nawet pokuszę się o stworzenie listy w formie poradnika, gdzie wybrać się z przyczepką rowerową. Trasę Nowa Sól - Stypułów też pokonam z przyczepką, jak nie w tym roku to w przyszłym.
Ponad sześćdziesiąt  kilometrów ciągnąc zestaw z załadowanym bagażnikiem i czuję się jakbym zrobił setkę. Ale to pozytywne zmęczenie, trzy nowe gminy zaliczone, cały dzień spędzony z synem.
Więcej informacji o trasie Kolej na rower można znaleźć na facebooku ścieżki i na lokalnym babskim blogu rowerowym.
PozdRower!






  • DST 12.44km
  • Czas 01:00
  • VAVG 12.44km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinnie po rybkę

Sobota, 2 maja 2020 · dodano: 02.05.2020 | Komentarze 3

W trójkę pojechaliśmy kupić bojownika. Kiedyś miałem już dwa, więc akwarium zostało. Po drodze zaliczyliśmy rundkę wokół Cytadeli. A tam dzikie tłumy, więc tylko na krótko zatrzymaliśmy się przy muzeum uzbrojenia, żeby młody zerknął na czołgi i samoloty.

Na trasie spotkaliśmy dwójkę przyczepkowców, rybka dojechała cała i żywa.




Kategoria Z przyczepką


  • DST 23.93km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 14.22km/h
  • VMAX 31.65km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strzeszynek z przyczepką

Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 · dodano: 27.04.2020 | Komentarze 6

Wymyślanie od półtora miesiąca co zrobić z trzylatkiem, żeby się nie nudził łatwe nie jest. Żona ma postojowe, ale część dnia ja też muszę się zając synem. Korzystając z ładnej pogody wybrałem się z młodym na zachodni klin zieleni.
Po drodze nawet sporo się działo - napotkaliśmy kilka Alf Romeo, koparki przy Parku Wodziczki, kaczki w Parku Sołackim, łabędzie (całe mnóstwo na zachodniej części Jeziora Rusałka), konie na Biskupińskiej. Na Strzeszynku pasażerowi przyczepki urwał się film, ale całe szczęście nie na długo. Po drodze spotykaliśmy pięcioro innych przyczepkowiczów.
Wypad udany i gdyby nie wszechobecna stonka na trasie i kurz na szlaku, byłoby idealnie.



Kategoria Z przyczepką


  • DST 32.95km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 15.45km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stobnica rodzinnie

Środa, 22 kwietnia 2020 · dodano: 22.04.2020 | Komentarze 8

Pomysł na wyjazd do Stobincy zrodził się w weekend. Pomimo tego, że byłem w Stobnicy w 2018 roku w trakcie Swarzędzkiego Maratonu, to nie miałem wtedy czasu zagłębić się w atrakcje tej wsi. Dziś miałem jechać tylko z synem i przyczepką, ale dzień wcześniej moja żona zdeklarowała się, że też chce jechać z nami (teraz 16:00 odsypia wypad). Samochód zostawiliśmy pod działkami przy Kubiaka w Obornikach i ruszyliśmy w kierunku drogi rowerowej Słonawy - Stobnica, która w całości jest wybudowana na nasypie dawnej linii kolejowej Oborniki - Wronki.
Głównymi celami wycieczki, prócz spędzenia czasu razem, było zobaczenie dawnego mostu kolejowego na Warcie, mariny nad Wartą w tej samej miejscowości - z wiadomych przyczyn nieczynne oraz zerknięcie na budowę zamku na skraju Puszczy Noteckiej.

















Do przyczepki dokupiłem dodatkowe wkładki z najdroższych modeli Burley.

Kategoria Z przyczepką, Szlaki


  • DST 72.66km
  • Teren 7.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 16.64km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachodnia Dolina Baryczy z przyczepką

Wtorek, 17 marca 2020 · dodano: 17.03.2020 | Komentarze 5

Skróciliśmy godziny otwarcia apteki i postanowiłem skorzystać z przysługującego mi zasiłku opiekuńczego. Piękna pogoda za oknem, więc w miarę rozsądku nie ma co za dużo siedzieć w domu i można wybrać się w miejsca w których można uniknąć skupisk ludzkich.

Już w zeszłym roku po wyprawie do Doliny Baryczy czułem niedosyt i postanowiłem ponownie się tam wybrać z synem w przyczepce. Nie sądziłem, że nastąpi to tak szybko. Nadarzyła się okazja do przetestowania dopiero co kupionej nowej przyczepki Burley, ale o tym może innym razem.

Przygodę zaczeliśmy pod Zespołem Pałacowo-Parkowym w Żmigrodzie, skąd aż do Książęcej Wsi ciągnie się niedawno wybudowana bardzo dobrej jakości droga rowerowa, idealna dla zestawu rower-przyczepka-dziecko. O odcinku Jamnik-Żmigród Vuki nakręcił nawet filmik. Z resztą mijałem się dzisiaj z nim na tej trasie.

Czar prysł jakieś dwa kilometry za Książęcą Wsią. Betonowa DDRka skończyła się w lesie, a że trwa wycinka to droga Gruszeczki, gdzie zaczyna się Ścieżka rowerowa trasą dawnej kolejki wąskotorowej, była praktycznie nieprzejezdna. Piach, błoto, koleiny - sześciokilometrowy koszmar. Część drogi trzeba było pchać cały zestaw, a raz zaliczyliśmy przewrócenie przyczepki - na szczęście nic się nie stało.
Po stracie prawie godziny w lesie dotarliśmy do Gruszeczki, skąd mogliśmy nadrobić stracony czas. We wsi Pracze przy szlaku zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę korzystając z małej architektury turystycznej. Do Milicza droga przebiegła bez większych problemów i tak jak rok temu zatrzymaliśmy się na dawnej stacji Milicz-Zamek, gdzie znajduje się m.in. akwarium na świeżym powietrzu z rybami zasiedlającymi okoliczne stawy i ekspozycja wagonów kolejowych. 

Kawałek wróciliśmy DW 439 (mały ruch), a w Niezgodzie odbiliśmy na Rudę Żmigrodzką i wróciliśmy do Jamnika.
Wyjazd udany, młody padł krótko po powrocie do domu. Zdjęć dużo, można podziwiać.
















Gruszeczka


Sułów











Całoroczne Akwarium Plenerowe



Pałac w Miliczu










Staw Jamnik




Kategoria >50, Z przyczepką, Szlaki


  • DST 47.17km
  • Czas 02:34
  • VAVG 18.38km/h
  • VMAX 34.07km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Borek Wielkopolski

Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 07.07.2019 | Komentarze 7

Kolejny wypad z przyczepą. Tym razem wybraliśmy się z wiatrem w plecy na wschód od Piasków w poszukiwaniu gofrów. Na rynku w Borku wszystko zamknięte, prócz małej budki z lodami, więc zapytałem się panience sprzedającej zimne włoskie i amerykańskie czy gdzieś dostaniemy gofry - odpowiedz była oczywiście negatywna. To nic mieliśmy w plecaku zapas jedzenia i po krótkiej przerwie ruszyliśmy na następny rynek - w Pogorzeli. A tam żywej duszy w centrum nie uświadczyliśmy, nie mówiąc o gofrach. Ale to nic, wyjąłem zapasy żywnościowe z bagażnika przyczepki i mogliśmy ruszać dalej pod wiatr w kierunku Piasków.
O ile do Borka i Pogorzeli jechało się świetnie, bo z wiatrem, o tyle powrót był masakryczny. Przyczepka działa jak żagiel, z wiatrem sunie się jak na elektryku, natomiast pod wiatr to jakby niekończący się podjazd z kilkunastostopniowym nachyleniem.









Przez cztery dni jazdy z przyczepką rowerową wykręciliśmy wspólnie z synem prawie 176 kilometrów i zaliczyliśmy osiem nowych gmin. Według mnie to sporo, tym bardziej, że cały zestaw rower, przyczepką plus dziecko ważył ponad 40 kilogramów.
Kategoria Z przyczepką


  • DST 22.68km
  • Czas 01:20
  • VAVG 17.01km/h
  • VMAX 41.63km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gostyń i okolice z przyczepką

Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 0

Wieczorny wypad z synem. Dwie nowe gminy zaliczone: Piaski i Gostyń. Dwa kolejne zdjęcia "z rynkiem w tle" wleciały do kolekcji.


Rynek w Piaskach





Deptak w Gostyniu


Rynek w Gostyniu


Polmozbyt w Gostyniu: Honker, Lublin, Andoria, czyli coś dla Morsa
Kategoria Z przyczepką


  • DST 72.73km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 17.88km/h
  • VMAX 35.67km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Baryczy z przyczepką

Piątek, 5 lipca 2019 · dodano: 05.07.2019 | Komentarze 4

Gdyby miesiąc temu ktoś mi powiedział, że zaliczę rowerem w dwa dni miejscówki do których planowałem się wybrać od lat, to kazałbym się mu popukać po głowie. Wypad do Doliny Baryczy chodził mi po głowie od kiedy to zaczęliśmy regularnie jeździć do Krakowa, czyli jeszcze na studiach (piękne czasy, kiedy to było…). Prognozy pogody na dziś nie były optymistyczne, ale nie dla okolic Milicza, gdzie miało nie padać. I faktycznie spadło na nas dosłownie kilka kropel, które przy temperaturze 21 st. C i umiarkowanym wietrze nic nie znaczyły.
Jako, że był to całodniowy męski wypad to musiałem zaplanować atrrakcje zarówno dla siebie jak i dla syna. Nasza przygoda z Doliną Baryczy rozpoczęła się od Krośnickiej Kolei Wąskotorowej, wybudowanej na terenie Zespołu Pałacowo – Parkowego Krośnice – Wierzchowice. Możliwością zwiedzenia dwóch lokomotyw i 20 minutową przejażdżką kolejką syn był zachwycony. W piątki jedyny kurs wąskotorówki jest o 13:00, więc w Krośnicach zameldowaliśmy kilkanaście minut wcześniej. O mały włos, a byśmy wcale nie pojechali, bo mój bagażnik ProRide postanowił zgubić jedną nakrętkę, a druga nam spadła na dach. Na całe szczęście udało się ogarnąć sytuację na Orlenie przy Katowickiej i nadgonić trochę stracony czas na trasie, co przy wzmożonym ruchu piątkowym nie było łatwe.
Po przejażdżce kolejką, obejrzeniu pozostałych lokomotyw oraz złożeniu zestawu rower plus przyczepka i spakowaniu niezbędnych rzeczy ruszyliśmy w kierunku Milicza. Pierwszym celem było zaliczenie byłej stacji Milicz - Zamek z plenerowym akwarium i wystawę o lokalnej historii. Potem odwiedziliśmy firmowy sklep Browaru Milicz (żonie też trzeba było coś przywieź, bo wczoraj się upominała) i pojechaliśmy w stronę Grabowicy trasą byłej kolejki wąskotorowej. W Restauracji Grabownica zrobiliśmy sobie godzinną przerwę na obiad (dobre jedzenie - polecam) i ogarnięcie się do dalszej drogi. Po zaliczeniu wieży widokowej pojechaliśmy zobaczyć Pałac Myśliwski w Mojej Woli (chyba mój główny cel dzisiejszej wyprawy). Elewacja pałacu wykonana jest z drewna korkowego i podobno jest to jedna z dwóch tego typu budowli w Europie. Obecnie niszczeje, a do środka bez większego problemu można się teraz dostać (akurat jak tam byłem to grupa młodzieży chodziła po piwnicach) i szkoda, żeby taka unikatowa budowla została doszczętnie zniszczona.
Z Mojej Woli wróciliśmy mało uczęszczanymi asfaltami do parkingu przy Krośnickiej Kolei Wąskotorowej, gdzie zostawiliśmy samochód. W Janisławicach dogonił nas Piotrek – miejscowy biker, jeżdżący też po górach (jego Trek się do tego nadaje), którego zaciekawiła przyczepka i dość spora prędkość którą takim zestawem rozwijałem. Około dwa kilometry jechaliśmy razem rozmawiając o różnych sprawach rowerowych. Spakowanie się do auta poszło dość sprawnie i przed 22:00 byliśmy w domu.
































Wyjazd udany, nawet bardzo. Mimo dwóch małych kryzysów u młodego, związanych z kiepskim asfaltem w okolicy Potaszni i zbyt długim postojem w Mojej Woli. To i tak nieźle jak na 2,5-latka, który spędził cztery godziny w aucie, jeszcze dłużej w przyczepce plus kilka atrakcji dla niego oraz przerwy na jedzenie i picie, ale dał radę i nie zasnął w aucie wracając. W przyczepce miał oczywiście kilka drzemek, ale w trakcie dwunastu godzin poza domem, musiał mieć też czas na regenerację. Średnia wyszła lepsza niż wczoraj, bo nie trzeba było nigdzie pchać zestawu rower + przyczepka. Z miejscówek, które odwiedziłem to na takie wyjazdy z małym dzieckiem najbardziej nadaje się Kaszubska Marszruta - w większości bezkolizyjne trasy i brak korzeni czy kiepskiej nawierzchni. Ale jeszcze mało widziałem, przede wszystkim trzeba zobaczyć zachodnią stronę Doliny Baryczy między Żmigrodem a Miliczem.
Kategoria >50, Z przyczepką, Szlaki


  • DST 33.24km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 11.53km/h
  • VMAX 37.81km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Author Dexter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łagów i okolice

Czwartek, 4 lipca 2019 · dodano: 04.07.2019 | Komentarze 4

Wypad do Łagowa chodził mi po głowie już od kilku lat (a dokładniej od 2013 roku, kiedy to pracowałem w Strzelcach Krajeńskich). Jakoś nigdy nie było okazji, a od kilku osób widziałem, że to atrakcyjna okolica. Aktualnie jestem na urlopie, a że z powodów rodzinnych musieliśmy odwołać nasz wyjazd na Węgry, więc jako próbę ratowania swojego długo wyczekiwanego wolnego wybrałem się z synem, autorem i przyczepką rowerową do tej lubuskiej perełki. W planach był objazd łagowskich jezior i krótkie zwiedzania samej miejscowości.




Łagów – miejscowość wypoczynkowa

W sezonie letnim Łagów jest podobno bardzo oblegany, więc wypad tam w weekend nie wchodził w grę. Przy zabytkowym moście kolejowym o wysokości 25 metrów znajduje się duży miejski parking na którym zostawiliśmy i złożyliśmy nasz zestaw do jazdy. Pierwszym naszym celem była informacja turystyczna przy Zamku Joannitów, która o 11:00 była zamknięta… Atrakcji w Łagowie jest sporo i każdy znajdzie coś dla siebie. Jest wiele knajpek, wypożyczalni sprzętu wodnego i rowerów, szlaków pieszych i rowerowych. Centrum Łagowa stanowi Zamek Joannitów wraz z murami obronnymi i dwiema Bramami: Polską i Marchijską. Wspomniany most kolejowy stanowi dobry punkt widokowy na miejscowość.

















Łagowskie jeziora

Po opuszczeniu centrum Łagowa pojechaliśmy objechać Jezioro Łagowskie. Pierwszym celem był obelisk upamiętniający amerykańskiego pilota śmigłowca, który rozbił się w okolicy w tracie ćwiczeń. Dojazd tam nie był łatwy z przyczepką, najpierw trzeba pokonać prawie dwu kilometrową brukowaną drogę, a potem półkilometrowe zmaganie się z piachem. Po powrocie tą samą drogą skierowaliśmy się na Wzgórze Poźrzadelskie z wieżą przeciwpożarową, częściowo podjeżdżając, a potem pchając rower z przyczepką. Kawałek próbowałem jechać szlakiem nordic walking wzdłuż brzegu, ale liczne przeszkody sprawiały, że szybko zmieniłem zdanie. Po powrocie do Łagowa znów zawitaliśmy do informacji turystycznej, gdzie zgarnąłem dokładną mapkę okolicy.













Jezioro Ciecz, zwane także Trześniowskim. Woda w obu zbiornikach jest bardzo czysta, więc nie dziwią mnie tłumy w Łagowie. Objazd drugiego jeziora zaczęliśmy od jazdy przez rezerwat leśny, wzdłuż brzegu. O ile na początku ścieżką z przyczepką dało się przejechać, o tyle dalej było już wąsko, miejscami stromo z licznymi korzeniami. Północna część jeziora przylega do poligonu wojskowego i niestety potwierdziły się moje przypuszczenia, że jezioro można obejść tylko wzdłuż linii brzegowej i chyba tylko w weekendy. Nie mając zamiaru męczyć się z przyczepką i dręczyć jej pasażera, odbiłem na zachód w kierunku Jemiołowa. Jednej z ładniejszych lubuskich wsi, w której w centralnej części znajduje się ogólnodostępny skansen maszyn rolniczych.











Mimo małego dystansu i tempa spacerowego, wyjazd uznaję za udany. Wracając wjechaliśmy jeszcze do mini ZOO przed Mostaki, więc młody miał dodatkowe atrakcje. Jutro jedziemy do innego województwa w bardziej przyjazne miejsce dla przyczepek rowerowych.




  • DST 31.70km
  • Czas 03:03
  • VAVG 10.39km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majorka

Piątek, 20 października 2017 · dodano: 20.10.2017 | Komentarze 3

W zeszłym roku na Teneryfie nie udało się pojeździć rowerem, ale będąc na kolejnej hiszpańskiej wyspie nie mogłem odpuścić sobie wypożyczenia jednośladu.
Wypożyczyliśmy dwa rowery, przyczepkę Crooser i pojechaliśmy z Can Picafort do Alcudii i z powrotem. Na Majorce szosowców jest co nie miara, głównie Niemcy, co chwile spotkać można wypożyczalnie i serwisy rowerowe, a także specjalne bary dla rowerzystów. Dzisiaj w Palya de Muro odbywał się wyścig kolarski, więc po drodze mogłem popodziwiać maszyny za tysiące euro.
Tempo spokoje, bo żona nie jeździła dawno na rowerze. Pogoda dopisuje, resztę tygodnia pojeździmy ale autem.

Selfie w Alcidii
Selfie w Alcidii © kamilzeswaja

Alcudia - zabytkowa część miasta
Alcudia - zabytkowa część miasta © kamilzeswaja

Església de Sant Jaume d'Alcúdia
Església de Sant Jaume d'Alcúdia © kamilzeswaja

Playa de Muro
Playa de Muro © kamilzeswaja